Przebudzenie Ziemi

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Gry

#1 2009-07-06 23:58:53

Jaqob

Administrator

Zarejestrowany: 2009-07-05
Posty: 6
Punktów :   
Imię Postaci: Hektor
Dyscyplina: Mistrz Żywiołów

Historia Kaeru

Miasteczko Narium położone było w malowniczej dolinie przez którą przepływała mała rzeczka zwana Białą, stanowiąca dopływ Wiji. Znajdowało się w odległości 4 dni żeglugi od miasta Urupy oraz 2 dni od Jeziora Ban. Dolina słynęła z doskonałej jakości wina, które było wytwarzane z rosnących w dolinie winorośli oraz upraw cennych ziół wykorzystywanych do produkcji wielu eliksirów przez alchemików. Przed pogromem zamieszkiwało je około tysiąca Dawców imion. Przeważającą większość mieszkańców stanowili ludzie, elfy oraz krasnoludy. W miasteczku żyło ponadto około 100- 200 orczych niewolników. Zabudowania Narium rozłożone były po obu stronach rzeki, nad którą przechodziło wiele mostów, w tym także zrobionych z żywych drzew. Elfom udało się sprawić, że drzewa rosnące po obu stronach rzeki splotły konary w ten sposób, że umożliwiały swobodne przemieszczanie się.
Kilkaset metrów od krańca miasteczka znajdowała się przystań.
Wśród lasów na północ od Narium znajdowała się obdarzana szczególnym uwielbieniem przez elfy świątynia poświęcona Jaspree. Elfi członkowie społeczności utrzymywali, że opiece Jaspree Narium zawdzięcza tak wspaniałe płody ziemi.
Wieści o nadchodzącym pogromie dotarły do mieszkańców Narium około roku 1000 według kalendarza throalskiego. Początkowo towarzyszyło temu nie dowierzanie. Mieszkańcy nie mogli podjąć decyzji, co do wyboru sposobu przetrwania. Dyskusje trwały kolejne lata. Część członków elfiej społeczności zdecydowała się udać do Smoczej puszczy, aby przetrwać pogrom w kaerze zbudowanym z żywego drzewa, który ochraniał Dwór Elfów, natomiast spora grupa krasnoludów zdecydowała się wyruszyć do Throalu, gdyż oczekiwali, że w kaerze zbudowanym w wielkiej górze uda im się przetrwać. Wyjazd wielu członków lokalnej społeczności spowodował to, że zabrakło złota na zakup od Theran sekretów rytuałów ochrony i przetrwania oraz orichalku i esencji 5 żywiołów niezbędnych do zbudowania bezpiecznego schronienia przed nadciągającymi horrorami. Jedynym rozwiązaniem okazało się oddanie części mieszkańców Narium jako niewolników Theranom. Nieszczęśliwie mieszkańców Thery nie interesowali pospolici i tępi orczy niewolnicy. Zażądali, aby ich niewolnikami została połowa adeptów mieszkających w Narium. Wielu mieszkańców Narium przeklinało Theran życząc im tego, aby ich wyspa nie przetrwała pogromu.
Ostatecznie w roku 1045 został ukończony kaer. Został zbudowany w skalistym wzgórzu leżącym na południe od miasteczka. Z wszystkich stron otoczony był grubą warstwą skał, zaś wrota wykonane zostały w całości z orichalku. Czarodzieje oraz mistrzowie żywiołów pokryli je niezliczonymi runami zawierającymi ochronne, jak i niszczycielskie zaklęcia. Tunel prowadzący do wnętrza kaeru został zabezpieczony szeregiem zmyślnych pułapek oraz zaklęć, które miały po przełamaniu wrót powstrzymać potwory chcące skrzywdzić mieszkańców. Stosując się do rad słynnego krasnoludzkiego wojownika Thornira, zdecydowano kaer podzielić na jedenaście odrębnych części, z których każda opatrzona była odrębnymi wzmocnionymi orichalkiem drzwiami, zaś wejść do nich w przypadku aktywowania przez mieszkańców można było dopiero po unieszkodliwieniu dalszych pułapek magicznych i mechanicznych. Pomiędzy poszczególnymi częściami kaeru biegła sieć wydrążonych w skale korytarzy. Światło w kaerze przez okres Długiej nocy zapewniały kryształy świetlne, zaś dopływ świeżego powietrza magiczne urządzenia przywiezione z samego Throalu. W dolnej części kaeru znajdował się duży zbiornik wodny, w którym zapas wody odnawiany był dzięki przedmiotom zasilanym esencją żywiołu wody. Pożywienie mieszkańcom dostarczały znajdujące się w jaskiniach kaeru plantacje pieczarek.
W roku 1049 na miesiąc przed zamknięciem wrót kaeru w pobliżu miasteczka Narium rozbił się drakkar. Do dotarciu na miejsce jego upadku, a właściwie to awaryjnego lądowania jak określił Harzdorn kapitan okrętu, a jednocześnie trolli powietrznym łupieżca mieszkańcy ujrzeli grupę kilkunastu poranionych trolli. Trwający ponad 4 wieki pobyt w kaerze spowodował zatarcie dokładnych szczegółów wydarzeń. Trolle twierdziły, że zaproponowano im schronienie w kaerze w zamian na wsparcie w przypadku ataku na kaer, natomiast pozostali dawcy imion opowiadali, że przybysze wymusili na nich zgodę na wpuszczenie przybyszy do kaeru. Nadchodzące miesiące pokazały, że była to tragiczna decyzja.
Trolle z klanu Czarnych Włóczni nie były w stanie schronić się w kaerze. Powiedziały swoim dobrodziejom, że nim zdążyły go ukończyć zostały zaatakowane przez potężnego horrora i stworzone przez niego konstrukty. Z ogromnym trudem przyszło tym dumnym wojownikom przyznanie, że przegrali walkę i chcąc przeżyć musieli uciekać uszkodzonym statkiem. Żeglarze nie znali jednak prawdy. Horror, któremu przyszło im stawić czoła należał do najgroźniejszych z tych złowrogich bestii. Mimo, że posłużył się w ataku swoimi sługami, to jego domeną było mamienie i opętywanie umysłów Dawców imion i żywienie się ich bólem. Horror wniknął w ciało jednego z trolli. Pozwoliło mu to dostać się do środka kaeru wraz z nieświadomego tego Dawcami imion.
Minęło zaledwie kilka dni od zatrzaśnięcia wrót, gdy doszło do pierwszego brutalnego mordu, dokonanego przez ojca na jego własnych dzieciach. Później doszło do kolejnych drastycznych wydarzeń. Kilka elfów popełniło samobójstwo. Krasnoludzka kobieta spaliła własnego męża. Początkowo zgromadzeni tłumaczyli te zdarzenia lękiem przed pobytem w zamkniętym pomieszczeniu i narastającej panice. Zbierali się wieczorami we wspólnej sali śpiewali pieści, opowiadali historię o bohaterach z czasów z przed pogromu. Starali się zachować własną tożsamość. Szczególnie źle czuły się trolle. Kaern nie był projektowany z myślą o dawcach imion z ich rasy, a ponadto pozostałe rasy okazywały im nie chęć. Najbliżsi sercom trolli były orki. Przedstawiciele obu tych ras mają dzikość w sercach. Trolle podkpiwały z orków, że te usługują malutkim, niczym krzesła krasnoludom. Po kilku miesiącach silniejsze z orków zaczęły spędzać czas wśród trolli i unikać wypełniania obowiązków. Wkrótce okazało się, że znajdowało się wśród nich kilku Dawców imion zdolnych do poznania sekretów dyscypliny powietrznego łupieżcy.
Po upływie pół roku od zamknięcia wrót kaeru doszło do powstania orków wspieranych przez trolle. Jednym z jego inicjatorów był jak się przypuszcza niechciany gość w kaerze. W wyniku walk zginęło wielu Dawców imion. Szczegóły wydarzeń zaginęły w pomroce dziejów. Dość powiedzieć, że ludzki czarodziej Dorric ujrzał w przestrzeni astralnej horrora i doprowadził do zaprzestania walk. Mieszkańcy wiele wycierpieli, lecz ostatecznie wszyscy dawcy imion połączyli siły i odkryli w czyim ciele przebywa horror. W trakcie walki, w której bestia została zniszczona, uszkodzeniu uległy wrota chroniące kaern. Horror wiedząc, że może zginąć przyjął swoją normalną postać i próbował się z niego wydostać. Wrota były przygotowane do odpierania ataku z zewnątrz, a nie wewnątrz. Dawcy imion próbowali naprawić wrota, jednakże nie mieli wystarczającej ilości orichalku. Zrozumieli, że jeżeli mają przetrwać, to zrobią to albo wszyscy albo żaden z nich ...




Pierwsze dni po walce pełne były utarczek, bójek oraz wrogich spojrzeń. Zastępowało je przerażenie w oczach, gdy uszu mieszkańców kaeru dobiegały odgłosy głuchych uderzeń we wrota kaeru, przeciągania po nich szponami i dzikie ryki. Wraz z upływem kolejnych księżycy stopniowo strach zaczął zacierać różnice pomiędzy obama grupami. Myśli ich zaprzątało jedno słowo – przetrwać.
Najtrudniej przyszło zaakceptować wolność orków krasnoludom i elfom. Przyzwyczajeni byli bowiem do korzystania z usług przedstawicieli tej rasy, zaś prostota, nieokrzesanie oraz grubiaństwo orków szczególnie ich raziło. Nie potrafili ukryć pogardy jaką darzyli orki.
Musiały minąć dwa wieki pełne walk i sporów, aby mieszkańcy imion przyzwyczaili się do swojej odmienności i zaczęli szanować obyczaje pozostałych ras Dawców imion. Niewątpliwie duży wpływ miało na to, że najbardziej nieprzejednane w swoich poglądach krasnoludy i elfy umarły. Ich potomkom dorastającym wraz z orczymi rówieśnikami łatwiej było zaakceptować towarzyszy dziecięcych zabaw. Z powodu nie dostatecznie dużej ilości przedstawicieli swojej rasy w kaerze, trolle wymarły.
Mieszkańcy spędzali nadchodzące dni zajmując się uprawami pieczarek, czytając wieczorami fragmenty Ksiegi Jutra, która otrzymały na kilka dni przed zamknięciem kaeru z Throalu. Przemijały pokolenia, a kula stworzona z esencji żywiołu ziemi, zawieszona nas misą wypełnioną nie opadała. W oczach widać było zwątpienie w ujrzenie znanego jedynie z opowieści słońca.
Po upływie trzech wieków od ukrycia się w kaerze kula zawierająca esencję ziemi zaczęła stopniowo się obniżać. Nieszczęśliwie dla mieszkańców ukrytych w kaerze energia magiczna nie wróciła do poziomu z czasu poprzedzającego pogrom.
W roku 1405 wrota wejściowe do kaeru zostały sforsowane. Do środka wdarł się jeden z horrorów nazywanych Robaczywcami, wraz z grupą stworzonych przez siebie konstruktów. Doszło do brutalnej walki. Zginęła wtedy większość mieszkańców kaeru. Ocalałym udało się schronić w części, nazwanej przez nich Ostatnim bastionem. Trudno dociec czemuż Robaczywiec nie strzaskał jego zabezpieczeń. Ocalały siwowłosy krasnoludzki czarodziej Kheran Płomiennobrody twierdził, że uczynił to, aby żywić się cierpieniem i strachem garstki ocalałych, gdy pojedyńcze osoby z ich grona musiały opuszczać schronienie, aby przynieść dla pozostałych wodę i jedzenie. Powtarzały się sytuacji, gdy z grona kilku śmiałków, którzy wyruszali po potrzebne rzeczy nie wracał tylko jeden, a uciekający słyszeli dzwięki, które przypominały im ohydny rechot.
Dziesięć lat później przerażony Kheran poinformował towarzyszy, że kula z esencją ziemi przestała się obniżać i zatrzymała się na jednym poziomie. Kheran toczył długie trwające wiele lat dysputy z elfim mistrzem żywiołów Tilianisem, co to może oznaczać, a przede wszystkim czy Robaczywiec, który uderzył na ich kaer wciąż kryje się na zewnątrz. Mieszkańcom brakowało odwagi, aby większą grupą opuścić bezpieczne schronienie i sprawdzić jakie istoty znajdują się w kaerze. Wciąż część z tych Dawców imion, którzy wyruszali po jedzenie i wodę nie wracała.
W roku 1502 czując, że ich czas zaczyna dobiegać końca Kheran z Tilianisem oraz czwórką innych zaawansowanych wiekiem adeptów wyruszyli do wnętrza kaeru, aby zbadać sytuację. Do uszu ukrytych Dawców imion pobiegły odgłosy walki.
Od tamtego dnia minęły cztery lata. Kula nie drgnęła, zaś część z tych, którzy wyruszają po pożywienie nie wraca. W kaerze pozostało 50 żywych Dawców imion.
Co przyniesie przyszłość zależy od Was ...

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.motofani-podkarpacie.pun.pl www.nsaiirok11-13.pun.pl www.graninja.pun.pl www.creepylegend.pun.pl www.braterstwo-wilkow.pun.pl